niedziela, 18 lutego 2018

Zawierzenie - Stary człowiek......a może ;)


Witajcie kochani :)



Wstałam rano a w mojej głowie były takie o to słowa :
"Nawracajcie się i GŁOŚCIE Ewangelię".

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dwie rzeczy :
- pierwsza to ta, że w Biblii napisane jest "Nawracjacie się i WIERZCIE w Ewangelię"
  a ja słyszę GŁOŚCIE, więc pora się obudzić i wrócić do pisania ponieważ Bóg mnie ewidentnie wzywa :)
- druga to ta, że w Ewangelii z dzisiejszej niedzieli, pierwszej niedzieli postu jest właśnie dokładnie
   to zdanie "Nawracjacie się i WIERZCIE w Ewangelię" ..... no cóż, to tylko potwierdzenie, że
  nasz Tatuś w niebie mówi "dobrze córko Beato odpoczęłaś to teraz działaj" bo ludzie czekają" :)
To w takim razie czas zacząć pisać aby Ojca naszego nie wystawiać na próby tylko
pełnić Jego wolę w swoim życiu :)

Wiem, wiem długo mnie nie było, dlatego na początek jestem Wam winna wyjaśnienie .
Minął właściwie rok i jeśli ktoś myślał, że coś złego u mnie się wydarzyło i dlatego zamilkłam
to pragnę donieść, że wszystko u mnie dobrze a nawet mogę powiedzieć,
że jeszcze nigdy tak dobrze nie było a to dopiero początek mojej drogi :)
Brzmi może śmiesznie, że kobieta która w tym roku skończy 48 lat mówi, że to początek drogi :)
Ale właśnie dzisiaj zdałam sobie sprawę, że ja mam dopiero niespełna 4 lata, czyli jestem
niewiele starsza od mojego wnusia Filipka .....

4 lata ponieważ to właśnie wtedy w lutym 2014 zaczął we mnie umierać stary człowiek.
To właśnie wtedy pierwszy raz zaczęłam świadomą drogę nawrócenia, którą miała zwieńczyć
Spowiedź św. 8 grudnia 2014.
To była Spowiedź św., dzięki której wreszcie mogłam być uczestnikiem i świadkiem
Łaski Uświęcającej.
2014 lutego wzięłam udział w rekolekcjach, które kończyły się modlitwami wstawienniczymi.
Pamiętam, że nie mogłam wstać z ławki aby podejść do grupy ludzi, którzy mieli się nade mną pomodlić.
Uciekłam z Kościoła na zewnątrz, zapaliłam papierosa i wtedy podeszła do mnie nieznajoma kobieta
w wieku ok 30 lat i nie pytając o nic powiedziała :
" tam po prawej stronie Kościoła jest trzech facetów z grupy św.Michała Archanioła,
idź do nich bo Oni za wstawiennictwem Michała Archanioła są od rzeczy niemożliwych".

Nawet teraz jak to piszę cisną mi się łzy do oczu i czuje niesamowite wzruszenie
 i wdzięczność za tamten dzień, tamten moment w moim życiu, życiu które Bóg
podarował mi na nowo. CHWAŁA PANU ZA TYCH LUDZI !!!
Tak więc poszłam, choć byłam sparaliżowana strachem, ponieważ nie wiedziałam
co mam im powiedzieć. Wiedziałam tylko, że moje życie stacza się jak to mówią niektórzy
po równi pochyłej prosto do śmierci a ja nie chce umierać.

Opowiedziałam im w skrócie, że po rozwodzie próbowałam sobie życie ułożyć na nowo.
Szukając miłości nawiązywałam nowe znajomości z facetami, kilka razy weszłam w jakieś związki
które trwały zwykle 3 lata, raz nawet byłam zaręczona ale wszystko się rozpadło.
Obecnie (czyli w tamtym momencie) jestem od 4 lat w związku, wreszcie jest to facet,
z którym tworzę coś co wtedy nazywałam "rodziną" i wszystko jest nareszcie tak, jak być powinno.
Hmmm ale jest jedno małe ALE.

Czuje w środku siebie, że czegoś brakuje, że niby mam to co szukałam ale czuje że nie tędy droga.
Że w moim sercu jest takie miejsce, którego nikt nigdy nie będzie w stanie zapełnić.
Wydawało mi się wtedy, że to moja wina ponieważ może nie potrafię kochać......
Jakże się wtedy myliłam, jakże się myliłam przez większość mojego życia.

Zapytali mnie " to o co mamy się pomodlić ? za co chcesz abyśmy się pomodlili ? "

To było trudne, ponieważ nie miałam pojęcia.....
Byłam jak dziecko zagubione w środku miasta, które zobaczywszy zabawkę odłączyło się
od rodziców i później nie mogło znaleźć drogi powrotnej.
Bardzo nieśmiało wydukałam " może o wyprostowanie mojej drogi " .

Do tej pory pamiętam jak wszyscy trzej modlili się nade mną, mam wrażenie że ciągle słyszę ich słowa,
słyszę każdego z osobna co wtedy mówili.
Trwało to kilka minut, później mnie pobłogosławili i wróciłam do domu.

Jest jedna ważna rzecz w tej historii a mianowicie taka, że pomimo iż tam byłam i brałam w tym udział,
to kompletnie nie wierzyłam, że w moim życiu może się coś zmienić.
Oczywiście w głębi serca chciałam zmiany, lecz strach jaki mi został włożony w serce przez złego
był tak wielki, że zaciemniał prawdę.

Najbliższe tygodnie po modlitwie były wypełnione strachem przed tym, "co jeśli?"
"Co jeśli Bóg zabierze mi mój związek?" "Co jeśli znów zostanę sama?"
"Co zrobi mój partner jeśli się rozstaniemy ?- nie mogę nikomu robić krzywdy"  
"Nie da się tego zrobić bezboleśnie"

Teraz wiem, że te myśli nie pochodziły od Boga, tylko zły potrafi nam tak mącić abyśmy ciągle
wątpili w Boże Miłosierdzie.

Nie mam ochoty mówić tu o złym ponieważ na to nie zasługuje lecz muszę o tym wspomnieć abyście uświadomili sobie, że tak jak istnieją dobre Duchy, tak też istnieją złe.
Złe duchy to nie wymysł dla idiotów czy nadgorliwych Chrześcijan aby ich straszyć piekłem,
one niestety są i jeśli zignorujemy ich istnienie to może nam to przynieść wiele cierpienia,
ponieważ nie będziemy umieli rozpoznać co jest kłamstwem a także nie będziemy
umieli się przed nimi bronić. Jednocześnie powiem Wam, że absolutnie nie wolno się ich bać,
one mogą tylko tyle na ile im pozwolimy. JEŚLI BÓG Z NAMI KTÓŻ PRZECIW NAM.

Wracając do tego co działo się po modlitwie, to był to  niesamowity czas mojej wewnętrznej przemiany.
Coraz częściej zaczęłam chodzić do Kościoła tak na co dzień, nie mówię tu tylko o Eucharystii
ponieważ to przyszło z czasem lecz o "odwiedzaniu" Domu Bożego kiedy tylko poczułam,
 że potrzebuje modlitwy.
To wtedy zaczęłam rozmawiać z Bogiem o mojej duszy, pragnieniach, problemach.
To wtedy odpowiedział na moją modlitwę o znalezieniu pracy.

Kiedy szłam w niedzielę na Eucharystię płakałam cały czas- teraz wiem,że był to Dar łez,
łez które przynosiły ulgę ponieważ w tamtym czasie nie spowiadałam się jeszcze.
Z każdą Eucharystią pojawiał się coraz większy GŁÓD KOMUNII, tak bardzo cierpiałam
że nie mogę przyjąć Najświętszego Sakramentu, że zaczęłam zazdrościć ludziom którzy Go przyjmowali.
Doszłam do tego, że zaczęłam oceniać tych których znałam, że przyjmują Sakrament a nawet tego
nie przeżywają. Gdybym tylko mogła Go przyjąć to zapewne byłabym najbardziej przeżywającą
osobą na świecie.
Wiem, że to było złe, wiem że to grzech i nazywa się PYCHA lecz wtedy głód spowodował u mnie żal i zazdrość.
Szukałam informacji czy aby nie da się obejść w jakiś sposób tego, że jako rozwiedziona ale coraz bardziej przykładna katoliczka, która próbuje ułożyć sobie życie może jednak mogłaby przyjąć Komunię .....
Interesowało mnie życie z Panem Bogiem ale na moich warunkach.
Jeśli to czytacie i wydaje się Wam, że Was to nie dotyczy to zadajcie sobie pytanie :
CZY ABY NA PEWNO?
CZY ŻYJĘ ZGODNIE Z WOLĄ PANA BOGA?
CZY PRZESTRZEGAM 10 PRZYKAZAŃ ?
Jeśli staniecie przed sobą i Bogiem w PRAWDZIE to nie ma człowieka, który na jakimś etapie swojego
życia może odpowiedzieć 3x TAK.
Jesteśmy naznaczeni grzechem pierworodnym i błądzimy, każdy ma inną historię swojego
oddalenia od Boga lecz
DOBRA NOWINA JEST TAKA,ŻE ON O TYM WIE I KOCHA NAS POMIMO
WSZYSTKO 
I CZEKA AŻ NASZA WOLNA WOLA ODPOWIE NA JEGO WOLĘ :) 

Dobijając do brzegu, czyli do sedna modlitwy wstawienniczej to powiem Wam, że pomimo mojej
niewiary przyniosła wielkie OWOCE :)

Już po kilku miesiącach usłyszałam od mojego partnera słowa, które później się wypełniły :
" Ty jakbyś była sama ale z Panem Bogiem to będziesz najszczęśliwsza na świecie" :)
Nikt z nas nie mógł nawet przewidzieć co przyniosą następne miesiące, czy też lata -
Bóg jest niesamowity :)

Po 10 miesiącach Bóg postawił mnie w prawdzie i pokazał prawdziwy obraz człowieka z którym byłam,
a także kłamstwo na jakim był oparty nasz związek.
Od razu uwaga - nie dlatego mi to pokazał abym znienawidziła mojego partnera lub siebie,
On czyli Bóg chciał z tego wyprowadzić wielkie dobro......i zrobił to :) ale zanim to pojęłam minęły 3 lata.

W grudniu 2014 roku a dokładnie 7.12.2014 po ostrym cięciu mojego związku a stało się to w ciągu 1 dnia
 ( o szczegółach nie będę opowiadać) pomimo chaosu jaki czułam wewnątrz siebie, wiedziałam jedno
TO MOJA SZANSA NA NOWE ŻYCIE Z BOGIEM.
Już tego samego dnia umówiłam się do Spowiedzi św., nie spowiadałam się od 7 lat, wpadłam
w lekką panikę jak to zrobić. W końcu postanowiłam, że pomimo wstydu i strachu pójdę
do jakiegoś znajomego księdza i przypomniałam sobie o księdzu, który prowadzi Wspólnotę
moich dzieci (w której są od lat). To naprawdę nie było proste, ponieważ dobrze znał mojego syna
i synową i w pierwszym momencie pomyślałam, że narobię im wstydu swoimi grzechami.
Lecz teraz wiem, że to było kłamstwo szatana aby nie doprowadzić to Sakramentu Spowiedzi.
Ja jednak przez głód Komunii oraz przez wewnętrzny głos, który wołał PRZYJDŹ DO MNIE
nie słuchałam swojego wstydu.
Tak więc umówiłam się z tym księdzem do Spowiedzi św. w bardzo nietypowy sposób,
poprzez Facebooka. Wszystko jest dla ludzi, ważne jednak aby umieć dobrze z tego korzystać.
Następnego dnia 8 grudnia spowiadałam się z brudów jakie się nagromadziły w przeciągu
7 ostatnich lat mojego życia, płakałam i mówiłam.

WAŻNE !!!
Jeśli jesteście w takiej sytuacji, że boicie się przystąpić do Spowiedzi św. ponieważ grzechy
Wasze wydają się Wam najgorsze na świecie, to powiem Wam dokładnie te słowa,
które usłyszałam jako pierwsze od mojego spowiednika     
"NIE BÓJ SIĘ - ODWAGI. MIEJ ODWAGĘ DO ŻYCIA"
:)


Niech Ci Bóg Błogosławi Andrzeju za Twoją posługę !!!

Nawet jeśli nie byłeś od Chrztu św do Spowiedzi, nawet jeśli pamiętasz wszystkich swoich
grzechów, nawet kiedy nie wiesz jak zacząć - NIE LĘKAJ SIĘ BÓG CIĘ POPROWADZI.

Gdybyś miała, miał jakieś pytania to pisz ja zawsze pomogę.

Po Spowiedzi zachowywałam się jak dziecko, interesowało mnie tylko jedno "kiedy mogę przyjąć Komunię".
Ksiądz powiedział, że zaraz zaczyna się Eucharystia więc mogę od razu.
Cóż Wam mogę więcej powiedzieć, jak opisać radość :)
EUCHARYSTIA (Msza  Święta) jest DZIĘKCZYNIENIEM.
Dziękczynieniem za wszystkie Łaski jakie otrzymujemy każdego dnia -
a ja MIAŁAM ZA CO DZIĘKOWAĆ :)


Po kilku latach dotarło do mnie, że dzień ten wybrał dla mnie Bóg.
To był DZIEŃ PONOWNEGO NARODZENIA a jednocześnie Dzień Niepokalanego Poczęcia Maryi,
tego dnia jest również szczególna godzina GODZINA ŁASKI DLA ŚWIATA.

Próbujemy ułożyć sobie życie, planujemy każdy dzień, planujemy nawet na kilka lat do przodu lecz
NIGDY NIE BĘDZIEMY MIEĆ NA SIEBIE LEPSZEGO PLANU,
NIŻ TEN KTÓRY MA DLA NAS BÓG.


Taki to był początek mojego nowego życia, lecz droga która przez to życie prowadzi
pokazuje mi każdego dnia, że tylko Bóg jest w stanie zatroszczyć się o nas.
Jeszcze przez jakiś czas szarpałam się z życiem, ponieważ przeszłość starego człowieka
pozostawiła po sobie ślady. Ślady psychiczne ale też fizyczne.
Będę jeszcze o tym mówić w następnych postach, po to abyście zobaczyli, że z każdego
bagna (nawet największego) Bóg jest w stanie nas wyprowadzić.

Troskę Pana Boga o mnie zaczęłam przyjmować małymi krokami. 
Niestety upadki powodują to, że musimy uczyć się na nowo ufać, musimy się uczyć
oddawać swoje życie w ręce Pana Boga a On najlepiej wie co jest dla nas najlepsze :)
Kiedy to zrozumiałam, przestałam się szarpać i walczyć z życiem.

W Ewangelii Mateusza czytamy właśnie o tym, aby przestać się martwić o swoje życie.
Kiedy to zrobicie poczujecie się wolni a gwarantuje Wam, że Bóg tak się o Was zatroszczy
iż każdego dnia będziecie chodzić w zadumie i wdzięczności :)

Mt 6,25-34
25 Dlatego mówię wam: nie martwcie się o swoje życie, co będziecie jeść lub co pić będziecie; ani o swoje ciało, czym się przyodziejecie. Czy życie nie jest ważniejsze od pokarmu, a ciało od odzienia? 26 Popatrzcie na ptaki na niebie: nie sieją, nie żną, nie gromadzą w magazynach, a wasz Ojciec niebieski je żywi. Czy wy nie więcej znaczycie niż one? 27 Kto z was swoim staraniem jedną chwilę może dodać do swojego wieku? 28 Dlaczego martwicie się o odzienie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ciężko ani nie przędą, 29 a mówię wam, że nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był ubrany tak, jak jedna z nich. 30 Jeśli zatem to ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca wrzucają, Bóg tak odziewa, to o wiele bardziej was, małej wiary! 31 A zatem nie martwcie się, mówiąc: "Co będziemy jeść?", albo: "Co będziemy pić?", albo: "Czym się odziejemy?" 32 Bo o to wszystko zabiegają poganie. A wasz Ojciec niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 33 Zabiegajcie najpierw o królestwo i o jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. 34 Nie martwcie się zatem o jutro, bo jutro samo zatroszczy się o siebie. Starczy dniowi jego własnej biedy.


Wracając do ostatniego roku mojego milczenia podsumuje to jednym zdaniem :
Czasem trzeba pobyć na pustyni aby móc powrócić ze zdwojoną siłą :)

Ten rok mimo, że milczący na zewnątrz był dla mnie czasem wielkich i długich rozmów 
z Panem Bogiem.
W punktach napiszę co mnie spotkało a później pomału będę te punkty zamieniać w wydarzenia :)
1) Byłam w październiku drugi raz w Medjugorie
2) Byłam świadkiem wielu nawróceń
3) Byłam świadkiem uwolnień od alkoholu
4) Uczestniczyłam w Rekolekcjach Ignacjańskich
5) Bóg ukazał mi dalsze kroki na mojej drodze
6) Stałam się spokojniejsza
7) Przeżyłam pierwszy Dzień Babci ,kiedy to mój półtoraroczny wnusiu Filip
wręczając mi torcik powiedział DZIĘKUJĘ :)
8) Niedługo na świat przyjdzie mój drugi wnuk Tobiasz
9) Ciągle doświadczam jednoczenia mojej rodziny
10) Byłam świadkiem chorób oraz odejścia bliskich ludzi
11) Podczas tegorocznej Paschy jeśli taka Wola Pana Boga będę chrzestną matką
12) Zaczęłam pisać książkę

To tylko punkty, które są bardzo ogólne lecz w nich zawiera się mnóstwo historii mojej
oraz ludzi, których spotykam na co dzień. Pewnie ominęłam kilka ale zapewne pojawią się po drodze.
Niektóre z tych punktów gromadzą bardzo ciężkie przeżycia, czasem na pierwszy rzut oka
 pozbawione nadziei oraz miłości lecz w nich też jest prawda o nas i o Bogu.
Niektóre zaś niosą ze sobą mnóstwo nadziei, mnóstwo miłości i radości :)
Wiem, że chcielibyśmy doświadczać tylko tych dobrych momentów w naszym życiu,
lecz dzisiaj jestem pewna, że aby wzrastać w wierze i w miłości, to nasze życie powinno
być wypełnione jednymi i drugimi momentami. Od nas jednak zależy jak je przyjmiemy czy usiądziemy
załamani i powiemy, że to wszystko nie ma sensu, czy może jednak będziemy umieli z nich wyciągnąć dobro, które Bóg Ojciec dla nas przygotował.

Ponieważ zaczął się Post, mam dla Was wyzwanie ;)
Wiem, że ten czas może być jednym z piękniejszych w Waszym życiu, takim który zmieni
Wasze życie. Jako wyzwanie proponuje abyście ZAWIERZYLI SWOJE ŻYCIE JEZUSOWI.
Wiem że wydaje się to ciężkie ponieważ utrata kontroli nad własnym życiem może być przerażająca,
lecz gwarantuje Wam, że będzie inaczej :) tylko spróbujcie :)
Ażeby to zrobić potrzeba dwóch rzeczy, o których jest mowa w dzisiejszej Ewangelii  :
 "NAWRÓĆCIE SIĘ I WIERZCIE W EWANGELIĘ" - wtedy ZAWIERZENIE będzie proste.
Kochany, Kochana jeśli nawet nie potrafisz w to teraz uwierzyć, to wystarczy
że powiesz o tym Bogu,
Jezusowi czy Maryi a Oni z miłości do Ciebie zrobią resztę. Wystarczy tylko AKT TWOJEJ WOLI.
Jeśli nie wiesz jak to zrobić, przeczytaj poniższy tekst. Jest taka najprostsza modlitwa jaką znam,
a jednocześnie trudna ponieważ wymaga pozbycia się strachu.

Jezu, Ty się tym zajmij!

Jezus mówi do duszy:
Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie?
Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi.
Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego
zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje.
Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później
kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami;
zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę.
Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki
i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.
Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania
o konsekwencjach zdarzenia.
Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się,
aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same,
utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę.
Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili,
odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.
Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość,
że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”,
Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.

A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie,
uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione
w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie
 to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola,
by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi. Czegóż nie dokonuję,
gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do mnie mówiąc:
 „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask,
kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo,
kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał,
ale tak jak wy pragniecie...
Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was.
Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają.
Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”:
Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej moje potrzebie;
Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały
Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi,
to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze
dla naszego życia doczesnego i wiecznego.
Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem:
„Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiąże najtrudniejsze sytuacje.
Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się,
zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”.
Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet,
jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu?
Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym
 i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencją miłości.
Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy.
Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć
i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo – gorzej – ufacie tylko interwencji człowieka.
 A to właśnie stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu.
Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczyć dobrodziejstwa
i jakże smucę się widzę was wzburzonymi.
Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem
i rzucić na pastwę tylko ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie,
oprzyjcie się na mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim.
Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie
do waszych trosk. Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam na was
skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się
 je posiąść, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym
biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek rozumujący
tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów.
Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy:
Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach.
Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda.
To wam poprzysięgam na moją miłość.
   



Życzę Wam wielu Błogosławieństw w tym Poście, który prowadzi do Zmartwychwstania :)
Z Panem Bogiem :)

Wypłyń na głębie